Ciasto zostało mi z tego przepisu – klik
Po nocnym leżakowaniu w lodówce (12 godzin) przerobiłam je ponownie, odgazowałam i włożyłam do małej keksówki wyłożonej papierem do pieczenia, ( zajęło 1/4 foremki). Przykryłam ściereczką i zostawiłam na ciepłym kaloryferze przez 4 godziny, zajrzałam do niego , posypałam czarnuszką i tym razem wystawiłam na ciepły słońcem parapet ( na 2 godziny). Jak chleb zaczął „sięgać” brzegów foremki posmarowałam mu wierzch wodą z solą i wstawiłam do mocno nagrzanego piekarnika ( 240 st. C z termoobiegiem ) na 10 minut, potem co 10 minut obniżałam temperaturę (240, 220, 200, 180 – piekłam przez 40 minut łącznie ). Ostudziłam na kratce.