Mus z dyni to mus

Korzystam zwykle z przepisu Pani Małgorzaty Zielińskiej – zamieszczonego w jej książce „Drożdżowe wypieki”. Ten dyniowy przecier służy mi głównie do barwienia ciasta drożdżowego i ucieranego. Polecam.
Ta dynia ( na zdjęciu) ważyła 2,8 kg. Umyłam ją i pokroiłam na duże ćwiartki (pieczemy ją ze skórką ale bez pestek:o)a potem wstawiłam do mocno nagrzanego piekarnika (200 st. C) na 40 minut. Wystudziłam i łyżką zeskrobałam miąższ ze skórki. Aby polepszyć jeszcze jego konsystencję – zmieliłam go w maszynce do mięsa. Nałożyłam do słoików (wyszło 5 słoików po 410 gramów każdy) i pasteryzowałam. Uwaga – niczym jej nie „dosmaczam”

 

 

← Poprzedni post

Następny post →

4 Comments

  1. ja nigdy nie robiłam jeszcze niczego z dyni- może to błąd?

  2. Zaprawdę powiadam Ci że warto :o)

  3. lawendowy rower

    Ależ mnie tutaj dawno nie było 🙁 , a tutaj takie zmiany w wyglądzie bloga ,że aż dech mi zaparło wielkie wow 🙂
    A wracając do dyni w tym roku po raz pierwszy robię mus z dyni pieczonej. Wcześniej robiłam po prostu rozgotowując ją w niewielkiej ilości wody w garnku i miksowałam. Oba sposoby są dobre z tym ,że ta piekarnikowa dynia jest mniej wodnista .
    A sam mus ostatnio najczęściej używam do pieczenia chleba bezglutenowego , jest świetnym zwilżaczem 🙂
    Pozdrawiam Beata