W odpowiedzi na pytanie Mamarzyni

Pytanie o tzw. góralszczyznę w komentarzu Mamarzyni do mojego posta Odpust w Czarnym Dunajcu brzmiało „(…) tyle, że rodzi się pytanie: na ile górale robią to z potrzeby serca, a na ile merkantylnie???(…)”
Odpowiedź: urodziłam się w Nowym Targu a w Dunajcu mieszkam już ponad 20 lat, więc wiem już na pewno że ładne widoki nie uszlachetniają charakterów mieszkańców tylko są jakby rekompensatą dla tych … którzy z nimi obcują :o)). ŁAGODZĄ  . Bo jeśli jesteś wzrokowcem – to widoki przesłonią Ci wszelkie ludzkie niedoskonałości, a jeśli słuchowcem – to góralski zaśpiew ” chwyci” Cię za serce (a jeśli jesteś facetem to trochę niżej… jeszcze niżej…no tam)  i skupi uwagę tylko na tym odczuciu :o)))
Stroje góralskie są naprawdę piękne i zawsze kunsztownie, i z niezwykłą starannością wykonane – dlatego szczęśliwi ich posiadacze szanują je  … i siebie w nich także. To one umacniają poczucie przynależności do grupy, bo w Stroju nie jesteś wyobcowany chociaż paradoksalnie wyróżniasz się z tłumu. Nie chce generalizować ani rysować sielskiego obrazka wsi podhalańskiej – bo tak nie jest… a o tym jak nie jest… to mogłabym napisać wiele.. tak jak każdy, bo Górale jako nacja – nie są ani nadzwyczajnie szlachetni ani nadzwyczajnie wyrachowani – to też ludzie.
Chciałabym się z Tobą podzielić taką historyjką:
Ta msza odpustowa skończyła się odśpiewaniem 14 zwrotek Hymnu Kościelnego ” Ciebie Boga wysławiamy”, a że było bardzo dużo ludzi w kościele – to jeszcze chór zaintonował skoczną pieśń ” Ave Maryja gratia plena” , skończył… a ludzie którzy siedzieli w górnych nawach nadal nie mogli jeszcze wyjść, zrobiła się cisza i wtedy tak od niechcenia … i ostrożnie… bo schodzili po stromych schodach …kapela (czyli 5 górali) zaczęła grać ” Krywaniu, Krywaniu”* i to podchwycili ci co jeszcze usiłowali wyjść z kościoła…i … i to było z potrzeby serca. I wiem to na pewno, chociaż byłam w fioletowym prochowcu i czarnych spodniach, a nie w wyszywanym gorsecie :o) .
Serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję za Twoje pytanie.

Dolina Kościeliska rok 2008
Giewont za plecami – 2006 r.
Giewont za plecami – 2006 r.
————————-
* takie rzewne i tęskne śpiewanie. Podobne do tego

 

Tu link do wykonania „Krywania” przez Zespół Trebunie – Tutki

← Poprzedni post

Następny post →

5 Comments

  1. Kiedyś jako młoda dziewczyna w czasach komuny jeździłam na oazy właśnie do Czarnego Dunajca i do dzisiaj pamiętam jak wyglądał góralski śpiew w tamtejszym kościele…głęboko z serca płynący …Ja góralka niskopienna – wiem ,że Ci z gór wysokich robią wszystko z głębi duszy …zwłaszcza jeśli chodzi o wiarę…amen:)

  2. Ewa wiem o czym piszesz. Dla mnie wakacje to góry – nasze, choć różne ich rejony. Ale zawsze z radością idę na mszę w kościele w górach właśnie dla tego śpiewu między innymi 🙂 Pozdrawiam Cię Aluniu i dzięki za post o odpuście w Czarnym Dunajcu :))

  3. Zazdroszczę masz piękne widoki :)).

  4. widoki masz cudne a góral, krakowianin, warszawiak to wszystko człowiek a jaki a różni jak wszędzie :D- tak po mojemu
    za to śpiew górali w kościele – aż ciary przechodzą O!

    pozdrawiam ciepło Alu

  5. Anonimowy

    Pięknie napisane Alu. Dziękuję za tę refleksję.